Użytkowników Online | Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 2
Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: ^adam
|
|
Legenda o zaczarowanej Matyldzie, Burgrabini z zamku Stolzenburg |
Legenda o zaczarowanej Matyldzie, burgrabini z zamku Stolzenburg
Gdzie dzisiaj jeno gruzy i zniszczony kamień, stał niegdyś potężny zamek rodu Wittelsbach. Jego właściciele, z nadania Margrabiów Magdeburskich, otrzymujący wraz z zamkiem tytuł burgrabiego, mieli strzec porządku w Moryniu i na traktach zeń prowadzących. Z czasem jednak zaczęli ( może z nudów, a może z nieodłącznej człowiekowi chęci zysku?) napadać na podróżnych, gromadząc łupy w przepastnych podziemiach swej siedziby. Ostatni z nich będąc już w podeszłym wieku pojął za żonę wielce urodziwą młódkę, co jak wiadomo, było i jest nadal- nie świadczyło o jego roztropności. Piękna Matylda, gdyż tak zwało się to płoche dziewczę- nudziła się wielce u boku starego męża, z dala od światowego życia, na które liczyła. Jedyne, na co mogła liczyć, to wspomniane wyżej skarby. A korzystała z nich chętnie i bez umiaru: liczne podróże na dwory w Szczecinie czy Magdeburgu wymagały równie licznych strojów i służby. Majątek starego głupca topniał w oczach, więc by sprostać coraz to nowym zachciankom Matyldy, zastawiał swe dobra na prawo i lewo, pożyczał pieniądze pod zastaw byle tylko zatrzymać piękną żonę przy sobie. Każdy objaw jego niezadowolenia, każde napomnienie, że trwoni ich wspólny majątek napotykał kpiny i awantury kończące się ( słusznym skądinąd) stwierdzeniem, że trzeba było sobie nie brać młódki za żonę. W końcu nadszedł dzień, gdy burgrabia popadł w pohańbienie tracąc wszelkie dobra i został odtrącony przez dawnych kompanów oraz " przyjaciół".
Pewnego dnia, gdy stał na brzegu jeziora myśląc o swym losie dostrzegł nadjeżdżający od strony Morynia czarny niczym noc powóz zaprzężony w równie czarne konie. Wysiadł z niego strojny młodzian, skłonił się nisko burgrabiemu i rzekł:
- Panie! Mój władca pragnie pomóc ci w twych kłopotach spłacając wszelkie długi, a w dodatku jest w stanie sprawić, byś codziennie o świcie znajdował w swej komnacie sztukę złota.
- Chyba Bóg cię do mnie sprowadza, miły człeku!- odpowiedział zaskoczony hrabia.
- Może nie Bóg, ale ktoś, komu bardzo na tobie zależy- mruknął pod nosem posłaniec, głośno zaś rzekł: - Wystarczy jedno twoje słowo, Panie, aby nasza umowa była ważna. Wszak słowo szlachcica wiążące jest, prawda?
- Dobrze więc, masz oto moje słowo!
Młodzieniec wsiadł do powozu i konie ruszyły z kopyta w drogę powrotną.
Zdziwiony burgrabia wrócił na zamek i jeszcze na dziedzińcu spotkał swą oblubienicę czyniącą mu już z daleka srogie wymówki z tego powodu, iż ukrył przed nią w swej komnacie sztukę złota. Równie stanowczym tonem nakazała mu wydać rozkazy służbie, aby ta przygotowała konie, gdyż następnego dnia wybiera się do Kostrzyna na zakupy.
Zdziwienie starego męża przyjęło ogromne rozmiary: kim mógł być ten dziwny posłaniec roztaczający wokół siebie dziwny zapach, jakby siarki? Przebóg!! Toż był to wysłannik samego diabła!! O, ja niszczęsny!! Com ja uczynił?!
Tymczasem Matylda nie ustawała w okazywaniu swej złości. Jej tyrady przerwał głos męża zabraniający wszelkich wyjazdów z zamku, a tym bardziej dalszego trwonienia majątku. Tego było młodej żonie za wiele.
- Jak śmiesz wydawać mi rozkazy, stary głupcze?! Gdybyś ożenił się z oślicą, to mógłbyś jej rozkazywać, skąpy dziadygo, a nie mnie!!
- Zamilcz, Matyldo!
- Nigdy! O tak, właśnie oślica byłaby dobrą partią dla takiego starego, skąpego osła jak ty!
- Stań się więc oślicą!- wykrzyknął w złości burgrabia i w tym momencie dał się słyszeć grzmot, po którym twarz, a właściwie cała głowa Matyldy przybrała ośli wygląd.
Zanosząc się strasznym płaczem odmieniona niekorzystnie żona uciekła, by skryć się w swej izbie, gdzie zmarła z rozpaczy po kilku dniach. Oswobodzony w tak nieoczekiwany sposób burgrabia znajdował każdego ranka przyobiecaną sztukę złota, a że nie było komu jej wydawać gromadził w lochach coraz większe ilości tego szlachetnego kruszcu. Pewnego wieczora do zamku zawitał ponownie wysłannik diabła mówiąc, że przyjechał po świeżo upieczonego wdowca. Ten wyraził zdziwienie mówiąc, że nie wie, o co chodzi. Rozsierdzony jego uporem wysłannik piekieł przypomniał mu dane szlacheckie słowo, na co burgrabia odrzekł:
-Głupcze! Czy nie wiesz, że szlachcic okryty hańbą nie jest już szlachcicem i jego słowo nic już nie znaczy?
Diabeł pojął swoją porażkę, zaklął siarczyście i wsiadając do powozu machnął ze złości ogonem tak mocno, że zburzył zamek.
Przez wieki całe, w noc świętojańską pojawia się w ruinach moryńskiego zamku kobieca postać oszpecona oślą głową. Młodzieniec, który pocałuje ją w usta sprawi, że Matylda przyjmie swą dawną, piękną postać i oprócz swego ponętnego ciała odda mu jeszcze ukryte w lochach skarby.
Wszelkie reklamacje po przeczytaniu do końca niniejszej legendy nie będą uwzględniane, bo legenda nic nie mówi o tym, czy wraz z przemianą głowy, złączona będzie zmiana charakteru niewiasty.
Tak więc każdy chętny może spróbować swego szczęścia na własną odpowiedzialność.
 
Tłumaczenie i przekład: Konrad Dobrzyński
Przygotował: A N
|
|
|
|